- Czy pan
wierzy w miłość? –
pewien psycholog zapytał pacjenta.
To
pytanie oszołomiło mnie. Chciałem wstać i wyjść. Cała to myśl o psychoanalizie
była przykra i kłopotliwa. Wydawało mi się, że jestem w zamknięciu, że mam
klaustrofobię…
- Wierzy
pan w miłość?
Otóż w
tym właśnie sęk. Gdyby on zapytał: „Czy pan wierzy w Boga?” mógłbym wygrzebać
coś z mojego worka argumentów teologicznych, powołać się na lekturę
i
doświadczenia osobiste. Tyle razy już ten temat obrabiałem, że mógłbym puścić
się po takim torze z przeszkodami. Ale „czy pan wierzy w miłość” –to było
wielkie pytanie. Największe.
Tym pacjentem był Anthony Quinn, znany
amerykański aktor. (Przez większość kojarzony z rolą Greka Zorby). Powyższe
słowa, to cytat z jego autobiograficznej książki pt.: „Grzech pierworodny”.
Niezwykła książka, w której autor zabiera nas w
podróż w głąb siebie. Opisuje swoje trudne dzieciństwo i młodość; opisuje swoje
relacje z matką, z ojcem i widzimy jak bardzo te relacje z rodzicami mają wpływ
na całe jego życie. Książka, dzięki której można spojrzeć z dystansem na swoje
życie, na swoje relacje z rodzicami; można lepiej poznać siebie i odpowiedzieć
samemu sobie na pytanie: czy wierzę w miłość.
Noc Bożego Narodzenia.
Drodzy Bracia i Siostry
Dzisiaj, tej nocy Bóg się narodził. Odwieczna
Miłość, Odwieczne Słowo przyjęło ludzkie ciało. Odwieczny Bóg, bo od wieków
jest, od zawsze. Boga nikt nie stworzył. On po prostu jest. Czy potrzeba na to
dowodów? Myślę, że potrzeba tylko jednego- znaleźć odpowiedź na pytanie: czy
wierzę w miłość.
Dlaczego Bóg wysłał na świat swojego Syna?
Dlaczego Słowo stało się ciałem?
W Credo, Wyznaniu Wiary, mówimy: dla nas ludzi
i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął
ciało z Maryi Dziewicy.
Katechizm Kościoła Katolickiego uczy nas (457):
Słowo stało się ciałem, aby nas zbawić i pojednać z Bogiem. Bóg „sam nas
umiłował i posłał swojego Syna jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy”
(1J4,10)
Drodzy,
Wszyscy uczyliśmy się katechizmu i znamy
pojęcie grzechu pierworodnego. Wiemy, że pierwszy człowiek Adam i Ewa odwrócili
się od Boga i przez nieposłuszeństwo popełnili grzech. Ten grzech przeszedł na
wszystkich ludzi. Ale jak przełożyć język teologów na język normalnego
człowieka, na nasz język. Co to dla nas znaczy, że dziedziczymy grzech
pierworodny? Zacytuję raz jeszcze Anthoniego Quinna:
Kochać i
być kochanym bez warunków- to dla mnie najwyższy cel. Niezdolność do takiej
miłości – to dla mnie grzech pierworodny, z którego rodzą się wszystkie inne grzechy.
Noc Bożego Narodzenia.
Niezwykła noc. Bóg się narodził. Wielka to
tajemnica naszej miłości. Tajemnica relacji Boga do człowieka. Jezus rodzi się
–nie tyle, że w zwykłych warunkach – rodzi się w wielkiej biedzie. Nie rodzi
się w domu, ale w stajni dla zwierząt. Nie rodzi się we własnym kraju. Ale
rodzi się w kochającej rodzinie. Kiedy człowiek rodzi się w kochającej
rodzinie, kiedy od chwili poczęcia otoczony jest troską i miłością, sam będzie
umiał kochać. Nie stawiając warunków, bezinteresownie. Jezus przyszedł na świat,
by nas zbawić; by nas uwolnić od grzechu pierworodnego; by –przez swoją śmierć
na krzyżu otworzyć nam bramy nieba; ale też i po to, by nasze życie, już tu na
ziemi uczynić pięknym. Jezus przyszedł na świat w tak ciężkich warunkach, by
pokazać, że miłość może rodzić się wszędzie. Jezus zrezygnował z wygody,
bogactwa, by uczyć nas, że piękno naszego życia nie zależy od pieniędzy.
Bóg zrezygnował z chwały, splendoru, nie
zrezygnował jednak z rodziny.
Czyż i dzisiaj Bóg nie rodzi się w domach,
gdzie małżonkowie się kochają i szanują? Czyż Bóg nie rodzi się w domach
wypełnionych śmiechem dziecka? A kiedy dziecko płacze w nocy i mama czy tata
wstają, by je wziąć na ręce, by nakarmić, przytulić, czyż to nie jest Boże
Narodzenie?
Niezdolność
bezinteresownej miłości – to dla mnie grzech pierworodny, z którego rodzą się
wszystkie inne grzechy.
Przytaczam fragmenty wspomnianej książki nie
tylko ze względu na słowo miłość, ale także, by podkreślić słowo rodzina.
Na stronicach tej książki czytamy, jak autor,
będąc chłopcem, zabiega o to, by być kochanym, zwłaszcza przez ojca. Natura
kobiety, matki jest taka, że ta kocha swoje dzieci, takimi jakimi są. A ojciec?
Często dzieciom wydaje się, że na miłość ojca trzeba sobie zapracować. Tak odczuwa
mały Anthony i robi wszystko, by zdobyć w oczach ojca uznanie.
Drodzy,
Jezus rodzi się jako człowiek, by powiedzieć
Tobie i mnie: jesteś kochany!
Nawet jeśli ktoś z nas nie doświadczyłby tej
miłości-ojca, matki Jezus mówi Ci: jesteś kochany! Jesteś dzieckiem Boga.
Jezus rodzi się, by nam pomóc wyzbyć się
wszelkich kompleksów. Człowiek, który czuje i wie, że jest kochany nie musi
walczyć; nie musi ciągle porównywać się do innych; taki człowiek nie zazdrości.
Reklamy przekonują nas, że dziś wszystko trzeba
szybko, łatwo i tanio. Jezus rodzi się w stajni, by powiedzieć, że nie da się
kupić rodziny; że nie da się szybko i łatwo wychować dziecka, wychować
wartościowego człowieka.
W czasie tych Świąt patrzymy na Świętą Rodzinę.
Dużo jest modlitw do Maryi, w ogóle dużo jest słów o macierzyństwie, mniej o
ojcostwie i dlatego też to ojcostwo dziś podkreślam. Chciałbym jeszcze
przytoczyć fragment innej książki; również autobiograficznej. „Wspomnienia z
niepamięci” Gustaw Holoubek:
A ojciec
był rzeczywiście cudowny. Widzę go na końcu naszej ulicy, kiedy skręcając z
placu na Stawach, idzie prosto w kierunku domu, coraz bardziej wyrazisty,
wsparty na lasce, którą za każdym krokiem wyrzuca w górę, w kapeluszu na
bakier, w szerokim rozpiętym palcie, z pakunkiem zawieszonym na sznurku
zaczepionym o środkowy guzik kamizelki. Płynął jak okręt, kołysząc się lekko na
boki, a mnie zamierało serce z lęku i dzikiej ciekawości- co za jego powrotem
spadnie na mnie nowego, olśniewającego. Pędziłem jak wariat na górę, krzycząc
od progu: ojciec idzie! I dom w jednej chwili zamieniał się w ul rojny od
czynienia porządków, ustawiania wszystkiego na swoim miejscu- jakby złapany na
gorącym uczynku chciał zdążyć jeszcze zatrzeć ślady występku. Bo ojciec był
wojakiem z temperamentu i powołania. Oficer Drugiej Brygady Legionów Polskich,
uczestnik kampanii karpackiej, swą niewielką resztkę życia, tę właśnie, którą
wypełnił moje dzieciństwo, poświęcił innym, poza własnym domem.
Dalej:
czy pamiętam ojca? Wyłania mi się tylko z mgły, z nierzeczywistości, w kilku
miejscach, na chwilę.
I jeszcze
dalej: w zakrytej budzie dorożki, matka trzymała mnie za rękę i płakała.
Mówiła, żebym się nie bał, że ojciec wygląda pięknie, jakby spał, że zawsze był
piękny, że powinienem być z niego dumny. (…) od momentu otwarcia drzwi wszystko
wydawało mi się ogromne i przerażająco puste. Przestrzeń pokoju, okna, łóżko na
którym leżał. Tylko on sam był niewielki. O wiele mniejszy niż za życia. Leżał
na wznak, miał zamknięte oczy i dolną szczękę zaciśniętą opaską. Matka
poprawiła mu ręce leżące na kocu, a ja ukląkłem na ceratowej podłodze, blisko
jego głowy i miotany dreszczami płakałem. Miałem dziesięć lat.
Boże Narodzenie.
Bóg rodzi się tam, gdzie jest miłość. Rodzi się
tam, gdzie wydawałoby się, że miłości nie ma. Bóg rodzi się nawet w śmierci.
A co z domem, gdzie nie ma dzieci? Tam też jest
miłość.
Tam, może jeszcze bardziej niż gdzie indziej,
więcej cierpliwości, zrozumienia, poszanowania się nawzajem. I choć nie rodzi
się dziecko, rodzi się Bóg.
Czy wierzy pan w miłość…
Tej uroczystej nocy, na Pasterce cytuję
Anthoniego Quinna nie dlatego, żeby był wzorem moralności. Bynajmniej, nie był.
Myślę jednak, że był człowiekiem szukającym odpowiedzi na najważniejsze
pytania; był człowiekiem szukającym miłości. A kto szuka miłości –bardziej lub
mniej świadomie- szuka Boga.
- Miłość
w jaką wierzę – odpowiedziałem w końcu, jest za bardzo skomplikowana na to, bym
odpowiedział tylko słowem tak lub nie. Ale chwilowo odpowiem tak, rzeczywiście
wierzę w miłość.
- W takim
razie niech się pan nie martwi. Wszystko będzie dobrze.-spróbował zażartować-
Człowiek, który wierzy w miłość, nie może być ciężko chory.
Głupawym
uśmiechem skwitowałem ten głupawy żart.
Wielkie słowa o miłości, o Bogu mogą brzmieć
głupawo; a na pewno banalnie.
Ale jeśli płyną z serca, są prawdziwe.
Człowiek,
który wierzy w miłość, nie może być ciężko chory.
Noc Bożego Narodzenia.
Życzmy sobie głębokiej wiary w Boga, który
wszedł w naszą codzienność.
I śpieszmy się kochać ludzi.