Translate

środa, 25 grudnia 2013

Noc Bożego Narodzenia

- Czy pan wierzy w miłość? – pewien psycholog zapytał pacjenta.
To pytanie oszołomiło mnie. Chciałem wstać i wyjść. Cała to myśl o psychoanalizie była przykra i kłopotliwa. Wydawało mi się, że jestem w zamknięciu, że mam klaustrofobię…
- Wierzy pan w miłość?
Otóż w tym właśnie sęk. Gdyby on zapytał: „Czy pan wierzy w Boga?” mógłbym wygrzebać coś z mojego worka argumentów teologicznych, powołać się na lekturę
i doświadczenia osobiste. Tyle razy już ten temat obrabiałem, że mógłbym puścić się po takim torze z przeszkodami. Ale „czy pan wierzy w miłość” –to było wielkie pytanie. Największe.

Tym pacjentem był Anthony Quinn, znany amerykański aktor. (Przez większość kojarzony z rolą Greka Zorby). Powyższe słowa, to cytat z jego autobiograficznej książki pt.: „Grzech pierworodny”.
Niezwykła książka, w której autor zabiera nas w podróż w głąb siebie. Opisuje swoje trudne dzieciństwo i młodość; opisuje swoje relacje z matką, z ojcem i widzimy jak bardzo te relacje z rodzicami mają wpływ na całe jego życie. Książka, dzięki której można spojrzeć z dystansem na swoje życie, na swoje relacje z rodzicami; można lepiej poznać siebie i odpowiedzieć samemu sobie na pytanie: czy wierzę w miłość.

Noc Bożego Narodzenia.
Drodzy Bracia i Siostry
Dzisiaj, tej nocy Bóg się narodził. Odwieczna Miłość, Odwieczne Słowo przyjęło ludzkie ciało. Odwieczny Bóg, bo od wieków jest, od zawsze. Boga nikt nie stworzył. On po prostu jest. Czy potrzeba na to dowodów? Myślę, że potrzeba tylko jednego- znaleźć odpowiedź na pytanie: czy wierzę w miłość.
Dlaczego Bóg wysłał na świat swojego Syna? Dlaczego Słowo stało się ciałem?
W Credo, Wyznaniu Wiary, mówimy: dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy.
Katechizm Kościoła Katolickiego uczy nas (457): Słowo stało się ciałem, aby nas zbawić i pojednać z Bogiem. Bóg „sam nas umiłował i posłał swojego Syna jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1J4,10)

Drodzy,
Wszyscy uczyliśmy się katechizmu i znamy pojęcie grzechu pierworodnego. Wiemy, że pierwszy człowiek Adam i Ewa odwrócili się od Boga i przez nieposłuszeństwo popełnili grzech. Ten grzech przeszedł na wszystkich ludzi. Ale jak przełożyć język teologów na język normalnego człowieka, na nasz język. Co to dla nas znaczy, że dziedziczymy grzech pierworodny? Zacytuję raz jeszcze Anthoniego Quinna:
Kochać i być kochanym bez warunków- to dla mnie najwyższy cel. Niezdolność do takiej miłości – to dla mnie grzech pierworodny, z którego rodzą się  wszystkie inne grzechy.

Noc Bożego Narodzenia.
Niezwykła noc. Bóg się narodził. Wielka to tajemnica naszej miłości. Tajemnica relacji Boga do człowieka. Jezus rodzi się –nie tyle, że w zwykłych warunkach – rodzi się w wielkiej biedzie. Nie rodzi się w domu, ale w stajni dla zwierząt. Nie rodzi się we własnym kraju. Ale rodzi się w kochającej rodzinie. Kiedy człowiek rodzi się w kochającej rodzinie, kiedy od chwili poczęcia otoczony jest troską i miłością, sam będzie umiał kochać. Nie stawiając warunków, bezinteresownie. Jezus przyszedł na świat, by nas zbawić; by nas uwolnić od grzechu pierworodnego; by –przez swoją śmierć na krzyżu otworzyć nam bramy nieba; ale też i po to, by nasze życie, już tu na ziemi uczynić pięknym. Jezus przyszedł na świat w tak ciężkich warunkach, by pokazać, że miłość może rodzić się wszędzie. Jezus zrezygnował z wygody, bogactwa, by uczyć nas, że piękno naszego życia nie zależy od pieniędzy.
Bóg zrezygnował z chwały, splendoru, nie zrezygnował jednak z rodziny.
Czyż i dzisiaj Bóg nie rodzi się w domach, gdzie małżonkowie się kochają i szanują? Czyż Bóg nie rodzi się w domach wypełnionych śmiechem dziecka? A kiedy dziecko płacze w nocy i mama czy tata wstają, by je wziąć na ręce, by nakarmić, przytulić, czyż to nie jest Boże Narodzenie?

Niezdolność bezinteresownej miłości – to dla mnie grzech pierworodny, z którego rodzą się wszystkie inne grzechy.

Przytaczam fragmenty wspomnianej książki nie tylko ze względu na słowo miłość, ale także, by podkreślić słowo rodzina.
Na stronicach tej książki czytamy, jak autor, będąc chłopcem, zabiega o to, by być kochanym, zwłaszcza przez ojca. Natura kobiety, matki jest taka, że ta kocha swoje dzieci, takimi jakimi są. A ojciec? Często dzieciom wydaje się, że na miłość ojca trzeba sobie zapracować. Tak odczuwa mały Anthony i robi wszystko, by zdobyć w oczach ojca uznanie.

Drodzy,
Jezus rodzi się jako człowiek, by powiedzieć Tobie i mnie: jesteś kochany!
Nawet jeśli ktoś z nas nie doświadczyłby tej miłości-ojca, matki Jezus mówi Ci: jesteś kochany! Jesteś dzieckiem Boga.

Jezus rodzi się, by nam pomóc wyzbyć się wszelkich kompleksów. Człowiek, który czuje i wie, że jest kochany nie musi walczyć; nie musi ciągle porównywać się do innych; taki człowiek nie zazdrości.

Reklamy przekonują nas, że dziś wszystko trzeba szybko, łatwo i tanio. Jezus rodzi się w stajni, by powiedzieć, że nie da się kupić rodziny; że nie da się szybko i łatwo wychować dziecka, wychować wartościowego człowieka.

W czasie tych Świąt patrzymy na Świętą Rodzinę. Dużo jest modlitw do Maryi, w ogóle dużo jest słów o macierzyństwie, mniej o ojcostwie i dlatego też to ojcostwo dziś podkreślam. Chciałbym jeszcze przytoczyć fragment innej książki; również autobiograficznej. „Wspomnienia z niepamięci” Gustaw Holoubek:

A ojciec był rzeczywiście cudowny. Widzę go na końcu naszej ulicy, kiedy skręcając z placu na Stawach, idzie prosto w kierunku domu, coraz bardziej wyrazisty, wsparty na lasce, którą za każdym krokiem wyrzuca w górę, w kapeluszu na bakier, w szerokim rozpiętym palcie, z pakunkiem zawieszonym na sznurku zaczepionym o środkowy guzik kamizelki. Płynął jak okręt, kołysząc się lekko na boki, a mnie zamierało serce z lęku i dzikiej ciekawości- co za jego powrotem spadnie na mnie nowego, olśniewającego. Pędziłem jak wariat na górę, krzycząc od progu: ojciec idzie! I dom w jednej chwili zamieniał się w ul rojny od czynienia porządków, ustawiania wszystkiego na swoim miejscu- jakby złapany na gorącym uczynku chciał zdążyć jeszcze zatrzeć ślady występku. Bo ojciec był wojakiem z temperamentu i powołania. Oficer Drugiej Brygady Legionów Polskich, uczestnik kampanii karpackiej, swą niewielką resztkę życia, tę właśnie, którą wypełnił moje dzieciństwo, poświęcił innym, poza własnym domem.
Dalej: czy pamiętam ojca? Wyłania mi się tylko z mgły, z nierzeczywistości, w kilku miejscach, na chwilę.
I jeszcze dalej: w zakrytej budzie dorożki, matka trzymała mnie za rękę i płakała. Mówiła, żebym się nie bał, że ojciec wygląda pięknie, jakby spał, że zawsze był piękny, że powinienem być z niego dumny. (…) od momentu otwarcia drzwi wszystko wydawało mi się ogromne i przerażająco puste. Przestrzeń pokoju, okna, łóżko na którym leżał. Tylko on sam był niewielki. O wiele mniejszy niż za życia. Leżał na wznak, miał zamknięte oczy i dolną szczękę zaciśniętą opaską. Matka poprawiła mu ręce leżące na kocu, a ja ukląkłem na ceratowej podłodze, blisko jego głowy i miotany dreszczami płakałem. Miałem dziesięć lat.

Boże Narodzenie.
Bóg rodzi się tam, gdzie jest miłość. Rodzi się tam, gdzie wydawałoby się, że miłości nie ma. Bóg rodzi się nawet w śmierci.

A co z domem, gdzie nie ma dzieci? Tam też jest miłość.
Tam, może jeszcze bardziej niż gdzie indziej, więcej cierpliwości, zrozumienia, poszanowania się nawzajem. I choć nie rodzi się dziecko, rodzi się Bóg.

Czy wierzy pan w miłość…

Tej uroczystej nocy, na Pasterce cytuję Anthoniego Quinna nie dlatego, żeby był wzorem moralności. Bynajmniej, nie był. Myślę jednak, że był człowiekiem szukającym odpowiedzi na najważniejsze pytania; był człowiekiem szukającym miłości. A kto szuka miłości –bardziej lub mniej świadomie- szuka Boga.

- Miłość w jaką wierzę – odpowiedziałem w końcu, jest za bardzo skomplikowana na to, bym odpowiedział tylko słowem tak lub nie. Ale chwilowo odpowiem tak, rzeczywiście wierzę w miłość.
- W takim razie niech się pan nie martwi. Wszystko będzie dobrze.-spróbował zażartować- Człowiek, który wierzy w miłość, nie może być ciężko chory.
Głupawym uśmiechem skwitowałem ten głupawy żart.

Wielkie słowa o miłości, o Bogu mogą brzmieć głupawo; a na pewno banalnie.
Ale jeśli płyną z serca, są prawdziwe.

Człowiek, który wierzy w miłość, nie może być ciężko chory.

Noc Bożego Narodzenia.
Życzmy sobie głębokiej wiary w Boga, który wszedł w naszą codzienność.
I śpieszmy się kochać ludzi.