Dawno dawno temu, kiedy biłem
się z myślami czy podjąć wyzwanie JAMAJKA, ks. Michał P. powiedział: widocznie
Pan Bóg tam cię posyła, a ty jak chcesz jak Jonasz –wyskoczyć z łódki i płynąć w odwrotnym kierunku.
Parafrazuję słowa Michała.
Tym, którzy nie pamiętają,
przypomnę w skrócie historię Jonasza. Bóg posłał go do Niniwy, aby powiedział
ludziom, że się mają nawrócić. Niniwa była stolicą Asyrii, a Asyria była
wrogiem Izraela. Jonasz nie posłuchał głosu Boga. Nie to, żeby się bał iść do Niniwy.
Po prostu wiedział, że jak ludzie się nawrócą, to Bóg im przebaczy i nie
zniszczy miasta. A Jonasz właśnie chciał, by Niniwa była zniszczona. Nie miał
dla wrogów współczucia. Uciekł. Wsiadł na statek i popłynął w odwrotnym
kierunku. Nadszedł sztorm i jak marynarze się dowiedzieli, że Jonasz wyznaje
innego Boga, uznali że to jego wina. Nie zabili go jednak. Poganie mieli dla
swojego „wroga” współczucie. Dali mu szanse i wielkodusznie wyrzucili go za
burtę. Jonasz przeżył, dzięki łasce Boga. Otrzymał drugie życie, drugą szansę.
Wykorzystał ją i powędrował do Niniwy. Wszyscy mieszkańcy się nawrócili i
miasto zostało ocalone.
Żyjemy w XXI wieku, zamiast na
statek wsiadamy do samolotów. Dwa i pół miesiąca temu wsiadłem na jeden, lecący
na Jamajkę. Wciąż mam mocne poczucie, że Bóg po coś mnie tu wysłał. Wciąż
jednak nie mogę się pogodzić z tym, że kogut pieje za dnia i w nocy, a ja nie
mogę go ustrzelić. Zadzwoniłem do Michała, by pogadać, jak to robiliśmy dawno
dawno temu, w Zambii. Michał wysłał mi wspaniały tekst Ojca Cantalamessy
„Ewangelizować mocą Ducha Świętego”.
Tekst na 10 stron - czytam, czytam, a tu nagle Jonasz się pojawia. O.
Raniero pisze:
Często przypominamy Jonasza.
Jonasz poszedł głosić do Niniwy, ale nie kochał mieszkańców Niniwy. Dostrzegamy,
że Jonasz jest bardziej zadowolony, kiedy woła: „Jeszcze czterdzieści dni i
Niniwa zostanie zniszczona”, niż gdy ma głosić przebaczenie Boga i zbawienie
Niniwy. Martwi się bardziej o drzewko rycynowe, które dostarcza mu cienia, niż
o zbawienie tego miasta. „Tobie żal krzewu – mówi Bóg do Jonasza – którego nie
uprawiałeś… A czy Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem,
gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie
odróżniają swej prawej ręki od lewej?” (Jon 4,10)
Historia Jonasza –pisze dalej
Ojciec – pokazuje, jak Bóg czasami musi się bardziej trudzić, żeby nawrócić
kaznodzieję, niż żeby nawrócić tych, do których go posyła.
Ha ha, pozostawiam bez
komentarza. Mam tylko prośbę – Ty, który to czytasz: odmów teraz jedną
Zdrowaśkę za moje nawrócenie.