Triduum
Paschalne 2014 przeżywam w misji St. Martin de Porres.
Mały
kościółek poza miastem, ale przytulny. Wspólnota nieduża, w niedzielę przychodzi do 100 osób. Na Jamajkę to i tak dobrze
- są parafie, gdzie w głównym kościele licząc ludzi, nie policzysz do 40.
St.
Martin, to patron kościoła, a miejsce nazywa się Gordon Town. Nigdy nie mieli
księdza na stałe. Mogliby funkcjonować jako osobna parafia, ale z braku księży są kaplicą dojazdową Piotra i Pawła. Łatwo wyobrazić sobie dom,
gdzie nie ma gospodarza. Robią, co chcą.
Jednak
muszę przyznać, że lubię tę wspólnotę. Nie przyszło dziś zbyt dużo ludzi, ale
cieszę się z tych, którzy przyszli. Bardzo się też cieszę, że Siostry chciały do nas dołączyć. Siostry robią co mogą, by dzieciaki z Down Town uczyć katechezy; dziś wsadziły w busik tyle dzieciaków, ile mogły zabrać i przywiozły je do naszego kościoła, by mogły zobaczyć i przeżywać Triduum.
Jamajczycy
potrafią pięknie śpiewać. Tylko że wiele pieśni kościelnych brzmi jak
przygrywki na polskim, wiejskim weselu. Ciężko było mi wejść w atmosferę tej
nocy, ale na koniec, gdy poprosiłem, by przygasili światła, zrobiło się
bardziej klimatycznie…
Przed
Mszą puściłem 15 minutowy film o kapłaństwie. Msza- nie dało się policzyć 12
mężczyzn, więc postawili dzieci i umyłem nogi dzieciom! Ludzie dobrzy, ale
jakby zmęczeni; jakby abstrakcją były dla nich
obrzędy Kościoła Katolickiego. Cudowną atmosferę wprowadziły Siostry; gdy
ruszyłem z krótką procesją z Najświętszym Sakramentem, Siostry wraz z dziećmi
poszły za mną; uklęknęliśmy wszyscy na krótką Adorację.
Jutro
wracam tam na Drogę Krzyżową i Liturgię Krzyża. W Gordon Town panuje atmosfera
pewnego chaosu. Zapewne tak
będzie i jutro… ale czy kiedy Jezus dźwigał krzyż, to czy wszyscy byli tym
zainteresowani?
Wielki
Piątek –
czy ja jestem tak bardzo skoncentrowany
na Bogu?
Czy może raczej, jak podążam za Krzyżem,
to ciągle odwracam się
i
patrzę na boki,
co tam ciekawego na straganach.




