Translate

sobota, 30 listopada 2013

Misja - Jamajka

„ Jamajka (…) jest jak kobieta z przeszłością. Żyła szybko i wiele przeszła. Dopadła ją gorączka prosperity zawdzięczanej nieprzeliczonym skarbom, którymi obsypali ją dawni korsarze. Dotknęły ją trzęsienie ziemi, głód, zaraza, ogień i śmierć; była też areną okrutnego i bezlitosnego niewolnictwa. Inne kraje potrzebowały paru wieków, aby przejść od prymitywnych warunków życia, poprzez kwiat i owoc dobrobytu, aż do nasienia malowniczego upadku. Jamajka przeżyła to wszystko w kilka zaledwie lat.”

Tak o Jamajce pisał w styczniu 1890r. Howard Pyle
(New Monthly Magazine; Jamaica New and Old).
A dlaczego ja piszę o Jamajce? Ponieważ to wyspa, na którą jadę głosić Ewangelię.

Przed święceniami kapłańskimi dostałem Słowo:
I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest będzie zbawiony; a kto nie uwierzy będzie potępiony. Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie” (Mk 16,15-18)

Wiem, wiem-powiecie: to takie oklepane. Każdy misjonarz cytuje te słowa. Chcę Wam powiedzieć, że nie każdy. A ponadto- po trzech latach od święceń, kiedy myśl o wyjeździe na misje nie dawała mi spać, powiedziałem: Panie Boże, powiedz mi co mam robić. Wziąłem do ręki Biblię i tak przypadkowo otwarła się właśnie na tym samym tekście. No dobrze, ale zostawić wszystko, bo akurat Biblia otwarła się na tej, a nie innej stronie? Po jakimś czasie powiedziałem: Panie Boże wybacz, że wystawiam Cie na próbę, ale jeszcze raz daj mi znak.
Znowu Pismo Św. otwarło się na ostatnim rozdziale św. Marka.
I tak znalazłem się w Afryce. (Zdaje się, że opisałem to bardziej dokładnie na mojej stronie internetowej maciekoset-misje.republika.pl)
A po kilku latach w Zambii, zapytałem: Panie Boże co mam robić, bo kończy mi się kontrakt. Otworzyłem Biblię… Wiem, wiem-też nie mogłem uwierzyć.
Te same Słowa, które przywiodły mnie na Czarny Ląd, wyprowadziły mnie z niego.

Ale dlaczego Jamajka, zapytacie.
Na poprzednim urlopie (był marzec lub kwiecień 2012) byłem w Warszawie,
w Centrum Formacji Misyjnej i rozmawiałem z ks. Tomaszem Atłasem.
Ks. Tomasz, jako delegat misyjny był-może w przenośni, ale bliskie prawdy-wszędzie. Zapytałem: gdzie naprawdę brakuje księży? Odpowiedział szybko: Jamajka. Uśmiechnąłem się. Każdy się uśmiecha słysząc to słowo. Nawet ci, którzy nie mają zielonego pojęcia, gdzie leży Jamajka, nie mówiąc już o jakiejkolwiek innej wiedzy na temat tej Wyspy.
Napisałem email do jednego z polskich księży tam pracujących. Ks. Łukasz  odpisał
i potwierdził słowa Ks. Tomasza. Podziękowałem za odpowiedź i powiedziałem, że przemyślę sprawę. Po miesiącu ks. Łukasz pisze, że biskup  Diecezji Kingston bardzo chce się ze mną skontaktować. Napisałem email, przedstawiłem się
i zapytałem jak wygląda sytuacja Kościoła w jego diecezji. Odpisał, że  bardzo potrzeba księży; większość ludzi nie jest związana z Kościołem, katolików jest tylko 4%, stwarza to duże wyzwanie dla ewangelizacji. Napisał, że modli się, bym podjął decyzję przyjazdu na Jamajkę i rozpoczął tam pracę duszpasterską. Znowuż podziękowałem i odpisałem, że sprawę przemyślę. Indeed-jak mówią Anglicy-sprawę przemodliłem, przemyślałem i decyzję podjąłem. W międzyczasie miało miejsce jeszcze jedno ciekawe wydarzenie. Raczej sen. Marlena -o której muszę napisać osobny esej, miała sen. Płynęliśmy łódką obok jakiejś wyspy. Byli na niej czarni ludzie. I mówiłem, że to wyspy Salamandry. Hmm, nie ma takich wysp. Zatem Marlena poszukała w internecie i dowiedziała się, że salamandra-oprócz tego, że to rodzaj płazów- to nazwa statku, który przywoził niewolników z Afryki na Jamajkę.
Jak tu nie wierzyć w sny?

STOLEN FROM AFRICA BROUGHT TO AMERICA.
-słowa piosenki Boba Marleya czynię tytułem tego bloga.
Skradzeni z Afryki, przyprowadzeni do Ameryki.
Ruszam z Zambii na Jamajkę by głosić Boga; by szukać Boga; by szukać człowieka.

Ps. Oczywiście w całej tej historii jest jeszcze mój częstochowski biskup, który pozwolił mi na tę misję wyjechać. Dziękuję.


„Czarujące plaże, malownicze góry, egzotyczna sceneria i sympatyczni ludzie
z poczuciem humoru-oto Karaiby w pełnej krasie.”

- to się okaże; na tym blogu zabieram Was ze sobą, sprawdźmy