Translate

niedziela, 13 kwietnia 2014

Konfesjonał



Oto widok, jaki Jamajczycy znają tylko z filmów.


 









(zdjęcia 
zrobiłem w Kazimierzu, dokąd wybrałem się 
z księżmi Gabrielem i Marianem -wieki temu)


 Jako że dalej mamy Wielki Post, dzieci zaproszone zostały do spowiedzi. Proboszcz-biskup zaprosił dwóch księży emerytów; trzeci spowiednik to ksiądz z sąsiadującej wyspy, który przyjechał wygłosić rekolekcje, czwarty spowiednik, młody, z innej bajki… to ja! Pięciu księży! W końcu spowiedź raz dwa razy do roku! Zaproszono organistę, wydrukowano program, ustawiono krzesła. Biskup poprowadził naukę, więc ja grzecznie siedziałem z dziećmi w ławce; jeden ksiądz wyszedł na zewnątrz, usiadł na krześle pod palmą i zapalił fajkę (alby jeszcze nie założył). Aha - ważna rzecz, dzieci przyszło około dwadzieścioro. Czterech spowiedników plus biskup, to wypadło po czworo dzieci do wyspowiadania. A nauka i śpiewy i rachunek sumienia trwały godzinę.
Jeszcze raz powiem „aha”. Aha, połowa dzieci, to rodziny z Indii.
Wspomnę, że byłem zaproszony przez jedną taką rodzinę na kolację. Cudowny wieczór! Czułem się jak w rodzinie. Po kolacji poprosiłem, żeby dzieci coś zaśpiewały w ich języku. To jest piękne - siedzę na Jamajce, w domu hinduskiej rodziny, jemy rękami, przyprawiony hinduskimi specjałami ryż ucieka mi przez palce, dzieci śpiewają mi w języku Malayalam i mówimy o Katolickim kościele. Te tereny Indii, które są katolickie, są rzeczywiście katolickie. Dużo powołań do kapłaństwa i zakonów, rekolekcje, spowiedź. Przed wyjściem, każdy podszedł do mnie i składając ręce, z pochyloną głową wypowiedział słowa szacunku; potem dzieci uczyniły to do rodziców, ucałowali się.
Wróćmy do spowiedzi. Czterech księży emerytów, ja i dwadzieścioro dzieci – szybko poszło. Poszedłem do zakrystii, gdzie zakrystianka, organista i jeszcze jacyś ludzie widząc moją minę zapytali: inaczej to wygląda w Polsce? Wspomniałem o rekolekcjach dla dzieci, osobno dla młodzieży, o pełnym kościele ludzi i kolejkach do konfesjonału. Wszedł na te słowa biskup, więc powiedziałem, że jak Kościół przestaje dbać o sakrament pojednania, to traci swoją  tożsamość. Trzeba pomyśleć o konfesjonałach w kościele, powiedziałem do biskupa, na co bardzo się zdenerwował. Haha i w takich momentach czuję siłę i to, że jestem na misjach.     
Mieliśmy też spowiedź dla dorosłych. Muszę przyznać, że nawet sporo ludzi przyszło; ok. 10% całej parafii. Była też spowiedź w naszej kaplicy dojazdowej. Zabrałem ze sobą jednego księdza. Przyszły cztery osoby. Jedna z nich powiedziała mi, że powiedziałem niesamowicie głębokie kazanie o spowiedzi zeszłej niedzieli. (Ja po prostu powiedziałem kazanie o spowiedzi). Pani zapytała, czy mam to kazanie zapisane, bo już wspomniała ludziom, że powinni o tym kazaniu rozmawiać. W tej kaplicy spędzę w tym roku Triduum Paschalne. Poprosiłem, by ogłosili ludziom, że będę spowiadał w Wielki Czwartek, przed Mszą i po, i w  Wielki Piątek i Sobotę; więc lepiej, żeby o tym kazaniu porozmawiali!
Innym razem zostałem poproszony na spowiedź do Spanish Town. Małe miasteczko, ale duża przestępczość. Strzelaniny zdarzają się często. Kilka lat temu zastrzelili tam księdza na plebanii. Przekonuję się jednak, że w miejscach o złej reputacji jest też dużo dobrych ludzi. Przyszli ludzie do spowiedzi. Czekali w kolejce i pięknie się wyspowiadali.
Jeszcze tydzień do Świąt! Nie czekajcie na ostatnią chwilę. Dajcie czas księżom, żeby i oni zdążyli się wyspowiadać. Oni, oni… a ja?