Uroczystości Wielkiego Piątku rozpoczęliśmy w południe, Drogą Krzyżową.
Niezbyt dużo ludzi rozpoczynało, ale w trakcie, grupa się zwiększała. Przez Gordon Town prowadzi jedna droga i tak, idąc w dół, mijaliśmy inne kościoły.
W jednym rozbrzmiewały krzyki
alleluja, a muzyka podrywała ludzi do tańca.
Mijaliśmy sklepy, mijaliśmy
rastafarianów palących trawę, aż doszliśmy do naszego kościoła. Po wejściu rozpoczęliśmy kolejne nabożeństwo:
Siedem Ostatnich Słów.
Ojcze,
przebacz im bo nie wiedzą, co czynią.
Zaprawdę
mówię ci, jeszcze dziś będziesz ze mną w raju.
Niewiasto,
oto syn Twój. Synu, oto Matka twoja.
Boże
mój, Boże, czemuś mnie opuścił.
Pragnę.
Wykonało
się.
Ojcze,
w Twoje ręce powierzam ducha mego.
Piękne
rozważania ludzie przygotowali, tylko że długo było. Liturgię Krzyża
rozpoczęliśmy po godzinie 14. Wszystko było po katolicku.
Nie ma tu tradycji
Grobu, zatem po końcowej modlitwie ludzie się rozeszli. Kilka osób zostało, by
przećwiczyć pieśni na jutro, ale gdy odjeżdżałem już zamykali kościół.
Wróciłem na parafię po godzinie 16. Cisza. Liturgia widocznie zakończyła się wcześniej niż w Gordon Town. Tutaj zawsze pełno ludzi, a dziś cisza. Cudowna cisza. Wielkopiątkowa cisza. I choć nie ma Adoracji przy Grobie uradowała mnie ta Cisza. Czekanie.