Zabrałem Was na piękną plażę,
to teraz dla równowagi dłuższy tekst. Dostałem email z Polski, od ks. Mariusza
z prośbą, czy mógłbym napisać artykuł na temat ewangelizacji na Jamajce.
Poskładałem kilka wiadomości,
popytałem ludzi, wstawiłem moje przemyślenia i oto co wyszło:
„I
rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”
Mk16,15
Zmartwychwstały
Jezus posłał Apostołów na cały świat, by głosili prawdę Ewangelii. Przez ponad
dwa tysiące lat Kościół posyłał i wciąż posyła misjonarzy, by z radością dawali
świadectwo o zmartwychwstałym Chrystusie.
W
grudniu 2007 roku wyjechałem na misje do Afryki, do Zambii. Na Czarnym Lądzie
pracowałem sześć lat, a obecnie od kilku miesięcy pracuję na Jamajce.
Jamajka
została odkryta przez Krzysztofa Kolumba w 1494 roku. Należy jednak pamiętać,
że skoro została odkryta, to znaczy, że istniała wcześniej. Wyspę
zamieszkiwali należący do kultury Arawak
Tainowie. Zajmowali się głównie rybołówstwem i myślistwem, prowadząc spokojne
życie w niewielkich wioskach. Przyjazd na wyspę Hiszpanów był jednocześnie
końcem cywilizacji jej rdzennych mieszkańców. Za sprawą brutalnej polityki i
przywiezionych chorób, w ciągu 80 lat najeźdźcy unicestwili całą społeczność
tubylczą. Dzisiaj Jamajka nie posiada żadnych rysów historycznych związanych z
jej rdzennymi mieszkańcami, a ich cywilizacja nie miała żadnego wpływu na
późniejszy rozwój kraju.
XVII
wiek to czas osadzania się na terenie Jamajki Europejczyków. W połowie XVII
wieku Jamajka była w rękach Brytyjczyków, Hiszpania zrzekła się praw do Wyspy
na mocy traktatu madryckiego z 1670 roku. W tym czasie Jamajka słynęła z handlu
niewolnikami, którzy pracowali na plantacjach trzciny cukrowej. Niewolników
przywożono z Afryki. Oduczano ich tego, co ludzkie: języka, zwyczajów, religii,
pamięci. Surowy zakaz pogańskich praktyk dawał jednak zaskakujący dla
kolonizatorów efekt: chrześcijaństwo przenikało religię podbitego ludu, a
lokalny kult w połączeniu z ewangelią wyzwalał nowe obrzędy i kolejne
wierzenia. Kiedy spadły łańcuchy, religijny synkretyzm był już zainstalowany i
rozwijał się bujnie w wolnych czarnych Kościołach.
Obecnie
działa tu ponad 100 wyznań chrześcijańskich oraz sekt i kultów synkretycznych.
Szacunkowo 56% to protestanci, mniejsze grupy wyznaniowe tworzą katolicy – 5%,
rastafarianie – 5% oraz bahaiści, muzułmanie i żydzi. Niemal 15% ludności
Jamajki deklaruje ateizm.
Jamajkę
uznaje się za kolebkę rastafarianizmu. Pytając zatem o wyzwania związane z
ewangelizacją na tym terenie, należy zapoznać się z historią tego religijnego
ruchu.
W
Starym Testamencie wymieniona jest Etiopia: to stamtąd królowa Saby przybyła do
Salomona, by przekonać się o jego mądrości. Legenda głosi, że pierwszy król
Etiopii Menelik był ich synem.
Etiopia jako ziemia obiecana powraca w XX wieku za sprawą pewnego Jamajczyka na emigracji zarobkowej w USA. W 1927 roku Marcus Garvey, niespełniony biznesmen, charyzmatyczny przywódca Czarnych oraz ich rzecznik w walce o jedno silne afrykańskie państwo, napisał zdanie: „Patrzcie na Afrykę, gdzie koronowany będzie Czarny Król, bo dzień wyzwolenia jest bliski”. Jego proroctwo spełniło się 2 listopada 1930 roku. W Addis Abebie koronowany został Makonnyn Negus Negusta, syn Menelika Wielkiego, i przyjął imię Hajle Sellasje.
Etiopia jako ziemia obiecana powraca w XX wieku za sprawą pewnego Jamajczyka na emigracji zarobkowej w USA. W 1927 roku Marcus Garvey, niespełniony biznesmen, charyzmatyczny przywódca Czarnych oraz ich rzecznik w walce o jedno silne afrykańskie państwo, napisał zdanie: „Patrzcie na Afrykę, gdzie koronowany będzie Czarny Król, bo dzień wyzwolenia jest bliski”. Jego proroctwo spełniło się 2 listopada 1930 roku. W Addis Abebie koronowany został Makonnyn Negus Negusta, syn Menelika Wielkiego, i przyjął imię Hajle Sellasje.
O
utworzeniu nowej religii – rastafarianizmu – przesądziło zdjęcie w gazecie.
Widać na nim, jak cesarzowi hołd składa sam książę Gloucesteru, biały następca
brytyjskiego tronu. Na Jamajce zawrzało. Dla wielu ludzi był to dowód, że
urodził się mesjasz.
Biorąc
pod uwagę taką różnorodność wyznań, wydaje się, że jednym z największych
problemów dla ewangelizacji współczesnej Jamajki jest relatywizm. Wielu ludzi
nie zna doktryny Kościoła katolickiego, jak również doktryn innych kościołów.
Często, przy wyborze wspólnoty modlitewnej, ludzie kierują się atmosferą
chwili, rodzajem muzyki i chóru, siłą głosu kaznodziei. Ludzie szukają
wspólnot, w których będą się czuli dobrze, jak w rodzinie. Kiedy dana wspólnota
nie spełnia ich oczekiwań, przechodzą do innego Kościoła. Brakuje korzeni,
które trzymałyby człowieka w jednym miejscu. Pewien mężczyzna zapytał mnie, czy
mogę ochrzcić jego dziecko. Zadałem pytanie, czy jest katolikiem. Odpowiedział,
że był ochrzczony jak katolik, ale obecnie wierzy w wielu bogów, a Jezus „może
być jednym z nich”. Kiedy zapytałem dlaczego prosi o chrzest w Kościele
katolickim, odpowiedział, że nie musi to być chrzest, wystarczy jakaś modlitwa,
błogosławieństwo i abym nadał dziecku chrześcijańskie imię. Rozmawiałem z
dziewczyną, należącą do młodzieżowej grupy przy parafii i powiedziałem, że
dawno nie widziałem jej na niedzielnej Mszy. Otrzymałem odpowiedź: „Zaczęłam
chodzić do kościoła Zesłania Ducha Świętego”. Na pytanie dlaczego, dziewczyna
nie umiała odpowiedzieć. Widzę ją kolejnej niedzieli w naszym, katolickim
kościele; śpiewa w chórze, przystępuje do Komunii św. Pewien anglikański pastor
powiedział: w bardzo łatwy sposób mogę wyciągnąć wielu katolików z Kościoła i
przyprowadzić ich do mnie. Jednak nie mogę długo ich tam utrzymać.
Ludzie
szukają prawdy. Wydaje się jednak, że nie chcą patrzeć na znaki i podążać raz
obraną drogą. Jamajczycy, jak sami o sobie mówią, nie są miłośnikami książek.
Nie czytają, ale raczej słuchają, a wielu pastorów potrafi mówić
przekonywująco. Słowo odgrywa bardzo ważną rolę w społeczeństwie. Wspomniana
już statystyka pokazuje, że na Jamajce przeważa protestantyzm. W Kościołach
protestanckich akcentuje się słowo. W Kościele katolickim, nie umniejszając
wartości Słowa Bożego, podkreśla się Eucharystię i Sakramenty. Odnoszę wrażenie,
że ludzie otoczeni klimatem protestantyzmu, nie rozumieją głębi tajemnicy
Eucharystii. Obca jest Adoracja Najświętszego Sakramentu. Niezrozumiany jest
też Sakrament Pokuty i Pojednania – Spowiedź. W kościołach nie ma
konfesjonałów, a sami księża nie poruszają tego tematu. Wraz z niezrozumieniem
Eucharystii, pojawia się problem powołań kapłańskich. Kiedy w wielu krajach
misyjnych, zwłaszcza w Afryce, liczba kandydatów do kapłaństwa stale wzrasta,
Jamajka cierpi na brak kapłanów. Ważną rolę odrywają zatem świeccy diakoni
stali. Należy podkreślić ich gorliwość w służbie Kościołowi, jakkolwiek rodzi
to kolejny problem. Młody człowiek – mężczyzna, zainspirowany pracą
duszpasterską diakona świeckiego, daleki jest od podjęcia decyzji życia w
celibacie i obrania drogi powołania kapłańskiego. Powraca również temat wpływu
innych Kościołów i posługi pastorów – w znacznej większości mężczyzn żonatych,
posiadających rodziny. Rozmawiając z
dziećmi w szkole, słyszę pytania: dlaczego ksiądz nie ma żony; mój tata jest
pastorem i ma żonę.
Relatywizm
– w aspekcie wyboru i zmiany Kościoła; w myśleniu, że wszędzie mogę się
pomodlić i wszędzie mogę znaleźć Boga, jest zatem dla Kościoła katolickiego
dużym wyzwaniem ewangelizacyjnym.
Kolejny
problem, jaki jawi się na drodze ewangelizacji, to rozbite lub niepełne
rodziny. Jak głosić miłość Boga Ojca w społeczeństwie, w którym tak wiele
dzieci nie ma przykładu dobrego, opiekuńczego ojca. Brak odpowiedzialności.
Matka samotnie wychowująca dzieci staje się modelem. Jakże często kobieta,
która zachodzi w ciążę, zostaje sama ze swoim dzieckiem. Łatwo wtedy zaufać
innemu mężczyźnie, który wydaje się lepszy niż poprzedni. Rodzą się nadzieje i
rodzi się kolejne dziecko. Rodzi się rozpacz, kiedy znowu zostaje sama.
Na
Jamajce ciężko znaleźć dobrą pracę. Obraz pięknych plaż i ludzi, którzy żyją z
turystyki, jest tylko małym wycinkiem rzeczywistości. Większość mieszkańców
Wyspy żyje w biedzie. Bardzo dużo ludzi wyjeżdża w poszukiwaniu pracy do Stanów
Zjednoczonych, Kanady, Anglii. Wyjeżdżają, by zarabiać, a zarobione pieniądze
wysyłać rodzinie. Zostawiają współmałżonków i dzieci. Kto wtedy opiekuje się
tymi dziećmi? Brak kontroli, brak troski o codzienne potrzeby, brak wzoru
sprawia, że młodzi ludzie wychowują się sami. Wzorem stają się piękni i bogaci
bohaterowie amerykańskich filmów. W świecie, w którym najwyższą wartością są nowe ubrania, telefony, samochód
– szkoła staje się mniej ważna. Mniej ważny staje się również Kościół i
wartości, które głosi. Rodzi się agresja i przemoc. Statystyki podają, że
Kingston jest jedną z najbardziej niebezpiecznych stolic na świecie.
Próbując
zdobyć informacje do tego artykułu, usłyszałem, że obok relatywizmu i problemów
wychowawczych kolejnym dużym wyzwaniem dla Kościoła jest indywidualizm. Wydaje
się słusznym stwierdzenie, że jest on następstwem wspomnianego już stylu życia.
„My nie umiemy pracować zespołowo”, można usłyszeć od wielu mieszkańców tego
pięknego zakątku świata. W przypadku sportowców, w lekkoatletyce daje to
wspaniałe rezultaty. W życiu Kościoła jako wspólnoty niestety nie.
Pracując
na Jamajce od kilku miesięcy, staram się nie oceniać, ale bardziej obserwować i
słuchać. Ludzie sami mówią o problemach. Rozmawiają też o wyzwaniach, jakim
będę stawiał czoła jako katolicki ksiądz. Staram się widzieć jak najwięcej
dobra. W tak krótkim czasie spotkałem już wielu ludzi mocno zaangażowanych w
Kościół; ludzi głęboko wierzących. Tak wielu rodziców czyni wysiłek, by iść pod
prąd i robi wszystko, by zapewnić dzieciom edukację i dorastanie w świetle chrześcijańskich
wartości. To daje nadzieję. A nadzieja zawieść nie może.