Zauważyłem, że wśród
najważniejszych informacji z Polski, prognoza pogody znajduje się w czołówce.
Dziennikarze robią co mogą, by nagłówkiem ściągnąć naszą uwagę. Kilka dni temu
skusiłem się, by zobaczyć co kryje się za budzącymi trwogę kilkoma słowami. Nie
ma czego gratulować temu, kto napisał wiadomość (i nagłówek), ale gratuluje
internaucie komentarza! Szczerze się uśmiałem i wstawiam tenże komentarz
poniżej:
To było niesamowite! Ludzie w
popłochu uciekali, szukali schronienia, matki ratowały dzieci, kobiety i
mężczyźni ściskali się pod wiatami przystanków, aby znaleźć odrobinę suchego
miejsca, aby przetrwać. A bezlitosny deszcz padał z tym swoim monotonnym
„szuuuuuuu”. Czasem błysnęło, zagrzmiało, wtedy ludzie pod wiatami ściskali się
jeszcze mocniej. Kierujący pojazdami zatrzymywali się, chcieli pomóc, ale
ludzie z chodników nie mogli do nich dotrzeć z powodu ogromnych, głębokich na
kilka centymetrów kałuż. Stali więc bezradnie, a bezlitosny deszcz wciąż padał.
Jeden mężczyzna desperacko chciał wyjść z pojazdu, ale jadąca z nim kobieta
kurczowo chwyciła go za nogawkę krzycząc ze łzami w oczach: „nie idź! Zmokniesz!”
Mężczyzna łkając z niemocy wskoczył z powrotem do samochodu. Niektórzy w
rezygnacji wychodzili spod wiat wprost pod bezlitosne krople i wkrótce byli
zmoknięci, ale to już do nich nie docierało. Szli spokojnie dalej w swoim
otępieniu. Niektórzy szaleńcy nawet śmiali się i piszczeli skacząc przez
kałuże. Trwało to kilkanaście minut, potem niebo zaczęło się rozjaśniać, a
ludzi powoli, nieufnie wychodzili spod wiat. Na ich twarzach zagościł uśmiech
radości, że przeżyli, że nie zmokli. Miasto było doszczętnie mokre, ale powoli
ulice zapełniały się i burza przechodziła mrucząc jeszcze w oddali…
Jak pięknie można patrzeć na
szarą rzeczywistość. Podaję kolejny przykład – Morze Karaibskie.
Woda, piasek, nuda. Wystarczy jednak zmienić porę dnia, kąt ustawienia aparatu, spojrzeć z innej perspektywy i wszystko wydaje się inne.
Przepraszam, że zaniedbałem
swój blog i Czytelników. Nie to, żeby się nic nie działo. Po prostu nie mogłem
zebrać myśli, by pisać. Trochę dziwny czas, ponieważ jestem „pomiędzy”. Tu mnie
już żegnają, ale jeszcze na nową parafię nie przeszedłem. Przeprowadzam się za
kilka dni; w następnym tygodniu mamy kapłańskie rekolekcje i po rekolekcjach
zaczynam nowy rozdział pracy misyjnej na Jamajce. Mam nadzieję, że będę mógł
rozwinąć skrzydła. Czekam, by wkrótce móc ustawić aparat pod innym kątem i chwytać życie z
innej perspektywy.
Ciąg dalszy nastąpi. Wkrótce!