Tym razem inny Paweł.
Nie z Tarsu, ale z Indii.
Nie apostoł.
Mechanik.
Nie z Tarsu, ale z Indii.
Nie apostoł.
Mechanik.
Mr. Paul
Spędziłem ostatnio w jego warsztacie dość
dużo czasu. Jeszcze więcej pieniędzy.
Tym razem sprawa była rzeczywiście poważna.
- Mr. Paul, dzwonię by zapytać: czy może pan wysłać kogoś na
Pope Squer?
...
...
-
Tak,
przy katedrze… dokładnie przed wejściem do kurii.
...
-
Co się
stało?Koło mi w Mitsubishi odpadło, tzn. złamała się oś, która je trzymała.
I
w ten sposób straciłem Starą Łajbę. Statek utonął… Kapitan jeszcze żyje… ale
nie mam już sił opisywać, ile straciłem czasu (i znowu – pieniędzy), żeby tylko
wyjechać sprzed Kurii i zostawić Łajbę przy „naszym domu” na Makeni. Teraz
musiałbym więcej włożyć w ten samochód pieniędzy, niż jest wart. Zatem żegnaj
Łajbo.
Pozytywne w tym wszystkim jest to, że Łajba
nie odmówiła posłuszeństwa w buszu; na drodze przez góry; w czasie mijania
ogromnej ciężarówki (ostatnio spod koła takiej jednej kamień wpadł mi przez
okno – otwarte oczywiście, bo gorąco, i szybę stłukł za moją głową). Stało się
to dokładnie przed wejściem do Kurii, by wszyscy najbardziej dostojni księża
zambijscy mogli podziwiać to wydarzenie.
A „na pace” miałem butlę z gazem, deski,
kwiaty i maty… jak typowy farmer.
Wyjechałem z Mpanshy w niedzielę po Mszach
świętych z Kazikiem i świeckimi wolontariuszkami, którzy przyjechali do mnie na
weekend. Co ciekawe, pojechaliśmy samochodem Kazika, bo Mitsubishi czekało na
mnie w Lusace. Można się zgubić, którym samochodem jeżdżę, a którym zajmuje się
wspomniany mechanik Paul, prawda? Zatem zabrałem się z nimi i we wtorek rano
miałem wracać. Dobrze, że zabrałem ze sobą koszulek trzy, a nie jedną. Choć
trzy też było mało, bo do Mpanshy było mi dane wrócić dopiero w piątek z
Siostrą Józefą (o Siostrach mówiłem, że będzie wkrótce…).
I jak tu organizować systematyczną pracę? A
praca jest naprawdę u podstaw. Każdego doktora można tu nazywać Judym. Poza
witch doktorem.
Pod Kurią dowiedziałem się, że w jednej
parafii miejscowy witch-doctor, czyli mówiąc ogólnie „taki czarodziej”, miał
silny wpływ na ludzi. Presja była tak silna, że tylko jeden mężczyzna miał siłę
powiedzieć: nie idę do niego, bo ja wierzę w Jezusa. Facet musiał uciekać do
buszu, bo mężczyźni z wioski przyszli do jego domu, by go „ukarać”.
Podobno spędził w lesie dwa tygodnie.
Powiedziałem o tym ludziom na kazaniu. Nie
odnotowałem żadnej szczególnej reakcji, powiedziałbym wręcz – kamienne twarze.
Potem dowiedziałem się, że i tutaj witchcraft jest silne.
Ludzie w Mpanshy –mówiąc ogólnie – są
trudni. Ale i ja nie jestem łatwy, więc nie poddam się szybko.
- A bambo, jeśli chcesz kupić taniej diesel, to sprzedam ci
dwie beczki – mówi jeden z liderów
katolickiej młodzieży.
-
Tak? A
skąd go masz?
-
Chłopaki,
co drogę robią, mogą załatwić.
(Drogę do Mpanshy robią; dużo koparek,
walców, kiedyś asfalt będzie.)
-
To
diesel do chłopaków należy, czy do firmy co drogę robi?
-
No
wiesz… my zawsze coś zaoszczędzimy na jedzenie.
-
A
rachunek dostanę?
-
Ha ha, a bambo, no co ty?
I
ten sam chłopak publicznie, na spotkaniu przedstawicieli parafii i parafialnych
grup. oskarża poprzedniego proboszcza, że był złodziejem. I znowu widzę tylko
kamienne twarze.
Smutne to, że ksiądz, który spędził z ludźmi
siedem lat, jest przez nich oskarżany, że okradał jedną z najbiedniejszych w
diecezji parafię.
- Czy wy naprawdę myślicie, że ksiądz przyjechał z Polski,
żeby was oszukiwać i okradać?
-
Nie
powiedziałem, że był złodziejem. Może przejadł wszystkie pieniądze.
-
Czy
myślicie, że zostawiłem mojego ojca, siostrę, przyjaciół i wszystkich moich
znajomych i przyjechałem do Zambii żeby was oszukiwać? Znam inne drogi, by
zdobyć duże pieniądze.
Ale są i piękne przykłady.
-
Father,
całą grupą kobiet zebrałyśmy pieniądze, żeby ci pomóc i kupić coś do domu.
-
Pięknie,
dziękuję! Może w takim razie kupimy nową wykładzinę do prezbiterium, bo na tej
będę się wkrótce z ministrantami przewracał.
-
O
kościele też myślimy, ale najpierw do domu… masz gości, może potrzebujesz
szklanek czy talerzy…
Jakie problemy ma mechanik Paul?
Zawsze elegancka koszula; patrzy, czy chłopaki dobrze robotę wykonują.
Jestem pewien, że problemy ma, ale na pewno nie ma tak brudnych pięt, jak ja… ha ha.
Zawsze elegancka koszula; patrzy, czy chłopaki dobrze robotę wykonują.
Jestem pewien, że problemy ma, ale na pewno nie ma tak brudnych pięt, jak ja… ha ha.
Ale i tak cieszę się, że nie jestem nim. Cieszę się, że
jestem tym kim jestem. Cieszę się, że jestem księdzem. I cieszę się, że jestem
w Mpanshy.