Translate

środa, 29 lipca 2015

Marcin



Po bemba to jest cibusa wandi,
po nianya – mzanga maningi,
po angielsku – the best friend,
a po polsku...

Marcin Gładysz,
ksiądz, misjonarz z Papui Nowej Gwinei

Był na urlopie. W drodze powrotnej – na Papuę – przyleciał do mnie – do Zambii! Jak ma się global ticket, to każde lotnisko stoi otworem. Gdzie on już nie był! Trzeba stwierdzić, że widział świat. Powiedziałbym, że to ewangelicznie… kto opuszcza ojca, matkę, braci, siostry, stokroć więcej otrzyma… no, tylko w takim razie czemu ja w buszu siedzę?
Marcin chciał zobaczyć prawdziwą Afrykę. I zobaczył! Prawda Przyjacielu? Nikt nie ukaże Ci wnętrza Czarnego Lądu i wnętrza czarnego serca tak, jak ja to uczyniłem.
Nie da się opisać spotkania z przyjacielem. Gdy tylko zobaczyliśmy się na lotnisku w Lusace odnieśliśmy to samo wrażenie – jak gdyby nie było tych trzech lat, w czasie których się nie widzieliśmy.
Nie ma miejsca na pozy, na jakąkolwiek grę.
Jest miejsce na prawdziwe słowa.
I prawdziwą radość.
A że w tym czasie miałem trochę problemów, to Marcin okazał się dla mnie darem niebios, bym miał z kim pogadać.
I nie potrzeba słów, by rozumieć.
Takie spotkanie pozwala człowiekowi bardziej poznać siebie. Nie zaprzeczysz Marcin, że w Afryce bardziej poznałeś siebie?
Chcę Ci powiedzieć, że się jeszcze spotkamy… Ty wiesz…