Blue
znaczy niebieski; mountain – góra, a coffee to kawa.
BLUE
MOUNTAIN COFFEE czyli… słynna jamajska kawa.
Dostałem email od Iwony i obiecałem
odpowiedzieć na blogu, a odpowiedź jest krótka: tak. Tak, piję ją codziennie.
Raz, biskup przywiózł kawę z Dominikany. Dobra była, ale jamajska lepsza. Jadąc w
góry, można kupić ją prosto od farmerów. Zabieram Was na krótką przejażdżkę.
Z
wielu pieców już jadłem chleb… znamy znaczenie tych słów. Czy można by
powiedzieć: z różnych filiżanek już piłem kawę?
Kawa na
werandzie – kto próbował, nie może zapomnieć tego smaku, prawda? Kawa w Lusace
– po dłuższym czasie siedzenia w buszu… również nie da się zapomnieć jej smaku.
Te
zdjęcia są wyjątkowe. Ks. Michał Pabiańczyk na jednym i ks. Michał Matysik na
drugim. Wyjątkowe dlatego, że raczej z Michałem piłem kawę na werandzie, z a
Michałem w Lusace. Zatem Michał powinien być na zdjęciu z Mpanshy, a Michał na
tym z miasta. Ale to już przeszłość.
A
przyszłość?
Z
wielu filiżanek piłyście kawę. Wiele jeszcze czeka.