Translate

czwartek, 24 lipca 2014

O dziewczynach



Był wyjazd do Balaklavy z chłopakami, a teraz o dziewczynach.


Siostra mówiła, że z dziewczynami będzie łatwiej. No nie wiem. Chłopaki po nauce brali piłkę i był spokój. Dziewczyny miały ponoć pleść sobie włosy i cicho spędzać czas na pogaduszkach. Chyba robiły to w nocy, bo jak przyjechałem po pierwszym dniu, to Siostra powiedziała: popatrz na nie Father, jakie niewyspane, całą noc gadały.
Ja na noc jeździłem do pobliskiej misji, gdzie pracuje Polak, ks. Marek. Ludzie przynieśli mu raki i rzeczne krewetki i mieliśmy smaczną kolację.


Wracając do dziewczyn. Zrobiłem ten sam program co z chłopakami. Od stworzenia świata poprzez postacie Starego Testamentu do Jana Chrzciciela. Poszliśmy w górę jak Abraham z Izaakiem. Ale co to za wycieczka – nawet  połowy tego, gdzie zaszliśmy z chłopakami, nie udało nam się osiągnąć. Ciekawie było obserwować, jak inaczej, w tych samych sytuacjach, reagują dziewczynki od chłopców. Jak to ciekawie Pan Bóg stworzył ten świat.


Po naukach nie było gry w piłkę; nie było też plecenia warkoczyków. Dobrze, że tym razem miałem przygotowany film z biblijnymi historiami i komputer. Zmęczyłem się, ale warto było. 






W drodze powrotnej nie pojechaliśmy nad wodospad, ale na basen. Bezpieczniej, a i tak jedna by się utopiła. Dobrze że był z nami ratownik! Nie wiem, jakim cudem dziewczyna tak się zachłysnęła, że nie mogła podnieść się z wody i nie wiem, jakim cudem dostrzegłem to w jednej sekundzie. Nie planowałem się kąpać, więc KRZYKNĄŁEM do koleżanki obok, by ją podniosła. Zadziałało. Po chwili wróciła do zabawy, a muszę powiedzieć, że zabawę dzieci miały świetną. 

Z tego wpisu nie płynie żaden morał, ale może jeśli ktoś go czyta, to wspomni, jak był dzieckiem i jeździł na kolonie. Pasuje tu słowo “fajnie” – fajnie było, prawda?

W drodze do Kingston niespodzianka. Kilka dni przed wyjazdem zmieniłem wszystkie opony, ponieważ  na każdej dosłownie wychodziły druty. Opony nówki, a tu gwóźdź jak palec. Pech.

Bo w ogóle - to "mój" samochód. Mitsubishi Lancer 1996 - spoko, jeździ się.



Jeszcze coś: na zdjęciach widzicie 2 chłopców. Siostra wzięła ich chyba w nagrodę, bo to bystre chłopaki. Dobre dzieci, ale tak to już jest, że jedni mają szansę, dobre szkoły i mnóstwo gadżetów, a inni wychowują się na ulicach Down Town.

Na koniec zdjęcie dziewczyn, które pięknie służa Panu Bogu i ludziom.