Translate

środa, 30 lipca 2014

Veni, vidi, vici


Wczoraj obiecałem jeszcze kilka fotek, ale najpierw najnowsze wiadomości. Dziś się dowiedziałem, że ksiądz, który przyleciał z Indii około 3 tygodnie temu, by pracować na Jamajce, wrócił do domu. Oczywiście, że nikt go nie zrozumie; oczywiście, że wszyscy powiedzą, że powinien dać sobie więcej czasu. Może i powinien, a może facet jest mądrzejszy niż “wszyscy”.

Veni, vidi, vici.

Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem – Gajusz Juliusz Cezar
“Podczas triumfu nad Pontem wśród innych ozdób uroczystego pochodu kazał przed sobą nieść napis z trzema tylko słowami: <<Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem>>, wskazujący nie na sam wynik tej wojny, jak we wszystkich innych, lecz na cechę jej błyskawicznego ukończenia.” (za: Swetoniusz, Boski Juliusz)

Ksiądz rozeznał sytuację, podjął męską decyzję i nie potraktował życia jak zawodów sportowych, które trzeba wygrać, a przynajmniej ukończyć, choćbyś na mecie miał dostać zawału. Na Jamajce jest inne podejście do misjonarzy niż w Zambii czy Polsce. Tutaj każdy wie, że przyjeżdżasz na kontrakt. Nie ma mówienia, jak wśród Polaków: uciekasz? co się stało? Ktoś powiedział do Michała: to ksiądz zdradza. Haha, nie, po prostu skończył mi się kontrakt. W polskiej mentalności misjonarz to bohater, który wyjechał na bitwę i jeśli już musi wrócić, to najlepiej, żeby był ranny, albo chory i wychudzony.
Tutaj ludzie mówią: priests come, priests go – księża przychodzą i odchodzą. Wydaje mi się, że Jamajczycy potrafią bardzo przywiązać się do księdza, miłe to; ale też wiedzą, że “obcy” księża wyjadą. Oczywiście nikt nie spodziewa się tak szybkiego wyjazdu. Ale prawda jest taka, że mentalność Wyspiarzy zawsze jest trochę ograniczona. Jamajczycy potrafią być bardzo dumni i innych traktować z góry (czy to swoich, czy zza granicy. Oczywiście nie z Ameryki, bo Stany są bóstwem). Ktoś mi powiedział, że Jamajczycy generalnie nie są dobrze wykształceni, zatem ci, którzy są, myślą, że są pępkiem świata. I dlatego nie są w stanie zrozumieć, że ktoś ich opuszcza. Mówię o Jamajczykach z “wyższych klas”. A wśród takich znalazł się indyjski ksiądz. Na Jamajce segregacja rasowa jest wprost odczuwalna. O  tym przynajmniej sami mówią. Powtórzę kolejny raz – z wielu ludów jeden. Turysta zobaczy różny kolor skóry. Czarni – w różnych odcieniach, prawie biali i rzeczywiście biali, ludzie z Indii, Chin i wszelkiego rodzaju mieszanki. Turysta nie zobaczy już, co się za tym kryje.
To na Jamajce, nie w Afryce usłyszałem powiedzenie:
You are black, stay back
You are brown, stick around
You are white, all is right.
Jeśli nie rozumiesz angielskiego, bądź cierpliwy – wrócę do tego. Jeśli rozumiesz angielski, to i tak kiedyś wytłumaczę więcej. Jamajka to rzeczywiście tygiel – rasowy, religijny, klasowy.
Pisząc to, nie chciałbym, byście mieli wrażenie, że osądzam. Chciałbym, by brzmiało to raczej bezuczuciowo. Kiedyś odniosę się do tego osobiście. Dziś chcę obserwować i zdobywać doświadczenie. Bo rzeczywiście ciekawy ten świat tutaj. Trzeba jednak trochę pobyć, by więcej zrozumieć. Jak wszędzie. A jak długo trzeba pobyć? Nie wiem. Przypominam, że jeszcze żadnego kontraktu nie podpisałem. I pewnego dnia, chyba prędzej niż się spodziewacie, napiszę, że wyjeżdżam. Coraz bardziej odczuwam, że tak – Pan Bóg mnie tu wysłał. Ale może po to, bym na pewne rzeczy spojrzał inaczej; coś zrozumiał; coś, czego nie byłem w stanie zrozumieć w Zambii, i wracał do Polski.
Veni, vidi, vici.
Słowa te zostały sparafrazowane przez Jana III Sobieskiego, który po odsieczy wiedeńskiej wysłał do papieża Innocentego XI list ze słowami Venimus, vidimus, Deus vicit, czyli „Przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył”.
Przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył. Oby…
Kiedyś odkryję przed wami więcej przemyśleń i moich obserwacji. Nie planowałem tak się dziś rozpisać. Chciałem wrzucić kilka zdjęć i podtrzymywać tezę, że na Jamajce to tylko reage, luz i słońce; nie tylko morze, ale i piękne góry. I że ludzie się nie spieszą, i w ogóle jak tu cudownie, aż szkoda kończyć te dwutygodniowe wakacje.
Wróćmy do zdjęć z wczorajszej przejażdżki: