Translate

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Ksiądz Profesor Józef



Tydzień temu miałem telefon z Gordon Town. Przypominam, że to kaplica dojazdowa parafii Piotra i Pawła. Księża wyjechali i ludzie zadzwonili z pytaniem, czy mógłbym im Mszę odprawić. Pamiętacie, pisałem, że bardzo polubiłem to miejsce. Ależ się ucieszyli na mój widok. To było miłe. Po Mszy staliśmy na zewnątrz i rozmawialiśmy. Jedna pani, która pracuje w biurze w Piotrze i Pawle powiedziała, że jakiś polski ksiądz przyszedł i chciał Mszę odprawić. Powiedziała, że trochę starszy, ale co tu robi, gdzie mieszka, nikt nie wie. Powiedzieli mu, że proboszcza nie ma, więc ksiądz odszedł. Samochodu nie miał, więc ot tak, poszedł w miasto. Powiedziałem im, że mogli po mnie zadzwonić. Cóż, ksiądz poszedł.
Kilka dni temu wołają mnie, że mam gościa. Tak, dokładnie – polski ksiądz. Weszliśmy do środka, ksiądz się przedstawił i zaczął opowiadać swoją historię.
Zrobiłem zdjęcie na pamiątkę:

Okazało się, że ksiądz jest infułatem. Sam się śmiał, że papież Franciszek skasował te wszystkie godności, i że on i jemu podobni są już wymierającymi dinozaurami. W ogóle miał świetne poczucie humoru. Jest też profesorem. Od razu wrzuciłem nazwisko w Internet i wyczytałem, że zna 17 języków, wykładał w seminarium, na uniwersytecie. Ma 84 lata i teraz jeździ po całym świecie. Jeździł już po Afryce – w Zambii był i w Indonezji. Na Jamajkę przyleciał na tydzień. Ksiądz profesor chciał Mszy niedzielnej przewodniczyć i kazanie mówić. Niestety, ja jechałem do Morant Bay na diecezjalną pielgrzymkę maryjną (o tym w kolejnym poście), a tu miał Mszę celebrować biskup emeryt i nie mogłem go odwołać. Przykro mi, ale musiałem księdza infułata rozczarować. No nic, powiedział. Podziękował za miłe przyjęcie i poszedł.
Niesamowity czlowiek.
Ciekawe to jest. Mózg pracował ciężko całe życie i pewnie dalej myśli się w głowie kłębią i człowiek na miejscu nie usiedzi. No właśnie, nie usiedzi taki na miejscu.