Translate

piątek, 7 sierpnia 2015

Malaria

Kolejne wspomnienia...


Na ponad tydzień położyła mnie do łóżka. Nie mogę jednak powiedzieć, że pozwoliła mi odpocząć.
Malaria
            Zająłem się od rana malowaniem tablicy do której chcę przypiąć zdjęcia kaplic. Wczoraj była Środa Popielcowa więc za dużo nie zjadłem; dziś na śniadanie też niezbyt wiele, trochę więc mnie zdziwiło, że zbiera mi się na wymioty. Mówią, że trzeba iść za głosem serca…więc poszedłem. I zaraz potem ogarnęła mnie dziwna słabość. Rzuciłem się więc do łózka, ale sprawa tablicy nie dawała mi spokoju. Z powrotem chwyciłem za pędzel i starałem się dokończyć dzieło. Jednak po chwili musiałem wrócić do łóżka. Ale jak to tak zostawić niepomalowaną tablicę? Postanowiłem więc spróbować jeszcze raz.  To był ostatni raz.
Wstałem przed 17, żeby odprawić w kościele Mszę św. Słaby byłem bardzo, ale już coś podobnego spotkało mnie miesiąc temu. Cały dzień przeleżałem wtedy w łóżku; w nocy powalczyłem z gorączką i następnego dnia byłem prawie że w pełni sił. Nie wiem co to było, ale mój organizm to zwalczył. „Malaria jest dla słabeuszy”, pomyślałem. Miałem zatem nadzieję, że i tym razem tak będzie. Powalczyłem więc znowu z nocną gorączką. Jednak tym razem rano okazało się, że siły nie wróciły.
Poszedłem do szpitala zbadać krew.
 - Father, za godzinę będą wyniki, powiedziała siostra Valeria. Idź, do domu, gdyby co, to przyślę kogoś z lekami.
Wróciłem i bach do łóżka. Czekam.
- A bambo, siostra przysyła ci tabletki, oznajmił mi katechista.
- Co? Chinina? Przecież to najsilniejszy lek na malarie! Nie przesadzajmy!
- Siostra mówi, że w 4-stopniowej skali masz 3.
Popołudniu opuściłem łóżko, by odprawić Mszę św. Nie był to najlepszy pomysł, gdyż pod koniec Mszy ludzie chyba i tak nie rozumieli co mówię.
Po Mszy Siostry zabrały mnie do szpitala.
- Weźmiesz kroplówkę z chininą to szybciej będzie działać.
Nie wiem, czy działała szybciej. I tak na drugi dzień nie wstałem z łóżka. Kolejnego dnia tez nie wstałem. Za to w noc była ciekawa. Po lekach miałem tysiące snów. Jeden za drugim. Niestety kolejnej nocy tylko koszmary. Tez jeden za drugim. To owoc leków.
I jeszcze to, ze kolejny tydzień nie słyszysz. A potem już jest dobrze, tylko że człowiek jest osłabiony. Niektórzy mówią, że po malarii trzeba wypoczywać. Posłucham tej rady… Tylko nie wiem, czy mój pomysł pomoże mi wypocząć. Pojadę na kilka dni nad jezioro Malawi. Najpierw jednak pojadę do Lusaki na spotkanie naszej „grupy”. Fajnie będzie zobaczyć chłopaków, ale najfajniej Michała, który wraca po 3 miesiącach z Polski.